Słowo proboszcza do Zboru na Niedzielę Palmową

Mar.14,3-9   Niedziela Palmowa 

A gdy On był w Betanii, w domu Szymona trędowatego i siedział przy stole, przyszła niewiasta, mająca alabastrowy słoik czystego olejku nardowego, bardzo kosztownego; stłukła alabastrowy słoik i wylała olejek na głowę jego. (4) A niektórzy mówili z oburzeniem między sobą: Na cóż ta strata olejku? (5) Przecież można było ten olejek sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. I szemrali przeciwko niej. (6) Ale Jezus rzekł: Zostawcie ją; czemu jej przykrość wyrządzacie? Wszak dobry uczynek spełniła względem mnie. (7) Albowiem ubogich zawsze macie pośród siebie i gdy zechcecie, możecie im dobrze czynić, mnie zaś nie zawsze mieć będziecie. (8) Ona, co mogła, to uczyniła; uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb. (9) Zaprawdę powiadam wam: Gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co ona uczyniła.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich naszych parafian z Białej oraz wszystkich internautów w tym szczególnym, smutnym czasie pandemii w naszym kraju i na świecie. Ten czas jest dla nas wszystkich szczególnym wyzwaniem, bo takiego czasu jeszcze nigdy nikt z nas nie przeżywał. Przez wszystkie lata mojej służby, czy to w Miechowicach na samym początku, a potem w Lasowicach Wielkich, Ustroniu i 32 lata w Bielsku, nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja aby były odwołane nabożeństwa i spotkania parafialne. Nawet w czasie srogich zim, kiedy trudno było dojechać do filiałów, w czasie stanu wojennego, zawsze odbywały się nabożeństwa na których gromadzili się wierni by mieć społeczność z Bogiem i sobą nawzajem.

Myślę i jestem o tym głęboko przekonany, że Bóg w tym roku w sposób szczególny przemawia  bez słów do wszystkich narodów całego świata, wzywając ludzi do pokuty i upamiętania. Do tego aby ludzie zaczęli Go szukać, zastanawiając się w chwilach refleksji nad swoim życiem. I patrząc na tę aktualną sytuację, którą obserwujemy w środkach masowego przekazu, widząc ilu ludzi zachorowało w Polsce i na świecie, ile ludzi zmarło. On pyta: a co z tobą? Czy jesteś przygotowany? Jak wygląda twoje życie. Czy zastanowiłeś się nad tym co trzeba zmienić, oczyścić.

Niedziela Palmowa jest dniem upamiętniającym „triumfalny wjazd” Jezusa do Jerozolimy. Jest początkiem okresu wielkiego tygodnia. Ta niedziela przypomina nam o tym, że Bóg w sposób konsekwentny wypełnia to co zapowiedział przez swoich proroków. Prorok Zachariasz na ok 450 lat przed tym wydarzeniem prorokował, „Wesel się bardzo, córko syjońska! Wykrzykuj, córko jerozolimska! Oto twój król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle, na oślęciu, źrebięciu oślicy” (Księga Zach. 9.9). Pan nasz Zbawiciel jako zwycięzca nad śmiercią przybywa do Jerozolimy, dokładnie tak ,jak to było przepowiedziane.
Ojciec kościoła pierwszych wieków Biskup Andrzej z Krety napisał: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie

Chodźmy, wstąpmy na Górę Oliwną! Biegnijmy naprzeciw Chrystusa, który powraca dzisiaj z Bretanii i spieszy dobrowolnie na tę swoją świętą i czcigodną mękę, aby wypełnić do końca tajemnicę naszego zbawienia.

Przychodzi więc i z własnej woli odbywa drogę w stronę Jerozolimy Ten, który dla nas zstąpił z nieba, aby wespół ze sobą wywyższyć tych, co leżą w prochu ziemi i posadzić ich, jak mówi Pismo, „ponad wszelką zwierzchnością i Władzą i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim in­nym imieniem wzywanym”.

Przychodzi zaś nie z dumą i przepychem jak ten, co chciwie szuka sła­wy. On „nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy Jego głosu”. Będzie natomiast cichy i łagodny, lichego odzienia i skromny w urządza­niu wystawności swojego wejścia.

Tak więc, biegnijmy i my razem z Chrystusem, któremu śpieszno na mękę. Naśladujmy tych, co wyszli Mu na spotkanie, ale nie w ten sposób, by słać na drodze gałązki palm i oliwek oraz kłaść kosztowne szaty, lecz my sami, jak tylko możemy, rozścielmy  w pokorze ducha i prostocie serca, abyśmy przyjęli nadchodzące Słowo i pochwycili Boga, który nigdy nie daje się ująć.”

Tak drodzy tego dzisiaj oczekuje od nas Pan, abyśmy szeroko otworzyli dla Niego nasze serca, tak jak to uczyniła Maria o której czytamy w naszym dzisiejszym słowie.

Oto Marek i Jan prowadzą nas dzisiaj do Betanii, do domu ubogich bo tak można przetłumaczyć nazwę miejscowości „położonej przy drodze z Jerozolimy do Jerycha na wschodnim zboczu Góry Oliwnej w odległości 15 stadiów (2775 m) od Jerozolimy. W Betanii mieszkał Łazarz ze swymi siostrami Martą i Marią  oraz Szymon Trędowaty, którego Jezus uzdrowił z trądu. Ta scena, której jesteśmy świadkami rozgrywa się w domu Szymona.

W tym domu zgromadziło się dwunastu apostołów, była tam Marta, Jezus i wskrzeszony przez niego  Łazarz brat Marty i Marii oraz Maria Ta która rozbija alabastrowy słoik drogocennego olejku nardowego wartości 300 Denarów. Ona przychodzi nieoczekiwanie wylewa olejek na głowę Jezusa ale także na nogi a potem swoimi włosami wciera olejek.  Ta niewiasta namaszcza Jezusa tak  jak namaszczało się króla czy też arcykapłana.
Ona widzi w Jezusie nie tylko jakiegoś rabina ale widzi go jako Mesjasza i króla.
Ta kobieta chce okazać Panu swoją wdzięczność i miłość. Chcę sprawić mu radość To namaszczenie jest wyrazem wiary w Jezusa jako Mesjasza, na którego oczekiwali przez długie wieki.  Ona wyraża tutaj swoją szczerą miłość do Zbawiciela. Wielu ludzi przychodziło do Mistrza po to, by coś od niego otrzymać, by coś dla siebie mieć. Jedni przychodzili by dać się uzdrowić, inni by posłuchać I
JEGO Rewolucyjnej nauki, jeszcze inni po to, by zobaczyć niesamowite cuda i znaki, ale byli tacy którzy liczyli na to, że mistrz z Nazaretu będzie ich karmił chlebem i rybami  dlatego po niesamowitym cudzie nakarmienia 5 tyś, chcieli obwołać Go królem.
Większość przychodzi do Jezusa  po to, by coś od niego otrzymać, Natomiast Maria przychodzi po to, by coś mu dać. By dać mu swoje serce,  wypełnione miłością i wdzięcznością bez względu na cenę.
Jak to jest z Nami? Po co przychodzimy do Pana w modlitwach, by coś od Niego otrzymać, czy też coś Mu dać? Czy i my Oddaliliśmy Panu nasze serca tak jak uczyniła to Maria?  Ona dała Panu to, co miała najdroższego i najcenniejszego. Ta kobieta ofiarowała swoje serce, miłość i wdzięczność. Jakże często my dajemy tylko małe krople hołdu w czasie świątecznych czy niedzielnych nabożeństw, krople akceptacji dla jego słowa, pełnego mądrości, krople miłości i podziwu dla jego wielkości. kroplę uznania dla jego ofiary. My tak często dajemy z tego co mam zbywa,  jakąś małą cząsteczkę. Ona dała wszystko, całą swoją miłość, wdzięczność I nie żałowała tych 300 Denarów, które były więcej niż rocznym zarobkiem robotnika. Przeliczając na dzisiejsze złotówki, byłaby to kwota ok 36 tyś zł.

Ta kobieta każdego z nas zawstydza w swojej hojności i bezinteresowności, tak samo jak ta uboga wdowa przy skarbonie świątynnej, którą obserwował Jezus. Ona wrzuciła do skarbnicy światynnej wszystko co miała na swoje utrzymanie.
My tak bardzo wzbraniamy się oddać Jezusowi siebie. Chcemy zostawić dla siebie tą większą część miłości do tego świata. W tak wielu wypadkach  zadowalamy się połowicznością. Marcin Luter nasze reformator napisał: „„Nasz Bóg bowiem nie jest tylko Bogiem rzeczy doczesnych, lecz Bogiem nad wszyst­kim. Nie będzie on także chciał być dla cie­bie Bogiem tylko w połowie i czczonym przez ciebie połowicznie, lecz ze wszystkich sił i z całego serca, aby być dla ciebie Bo­giem zarówno tutaj i dzisiaj, jak i w przy­szłości, jak we wszystkich sprawach, przy­padkach, czasach i uczynkach”.

Dlaczego tak wielu ludzi nie utwierdza się w życiu wiary nie uczestniczy w życiu Kościoła? Bo nie miłują Pana z całego serca.
Bo nie chcą wypuścić z rąk tak wielu rzeczy tego świata. Tylko tam gdzie człowiek odda siebie Chrystusowi, widać prawdziwe szczęście i właśnie tam wionie wspaniały zapach drogocennego olejku nardowego.
Tam gdzie człowiek idzie w swojej wierze na całość, tam przejawia się wolność i radość. A gdzie Chrystus wkracza w nasze życie, tam człowiek staje się nowym przemieniony stworzeniem. (2Kor.5,17)      I to widać w prowadzonych rozmowach w relacjach rodzinnych, po czytanych książkach , oglądanych filmach, wychowaniu dzieci a przede wszystkim w  miłości do Pana i kościoła.

– Pewien młody człowiek powiedział w świadectwie, że wstaje o 6,00 rano, godzinę przed pracą, by mieć cichy czas na czytanie Słowa Bożego i modlitwę. To jest mój czas z Jezusem, który sprawia mi wiele radości.”
Tam w tych domach gdzie włada  Pan, wiara i miłość, tam objawia się też błogosławieństwo Boże. Czy jest tak i w twoim domu ?-czy i ty przyznajesz się do swego Pana z taką radością i wdzięcznością jak Maria ?-Czy twoje czyny są dowodem twojej miłości do niego? Jakże często oskarża nas w tym zakresie nasze sumienie. Ileż w tym mojej winy i zaniedbania, że moje dzieci czy też wnuki żyją z dala od Boga i kościoła. Jakże często brakowało mi chrześcijańskiego zdecydowania, poświęcenia czasu dla dzieci, okazania miłości, współczucia a może tylko zainteresowania osobą, która tak bardzo chciała nawiązać kontakt ze mną. A może brakowało mi przede wszystkim życia zgodnego z Bożym słowem i Bożą wolą. A może po prostu wstydziłem się przyznać do kościoła,  do Jezusa w środowisku, w którym Pan mnie postawił składania świadectwa miłości do Jezusa.

Mówiłem, że jestem wierzący a żyłem jak poganin.  W tak wielu wypadkach każdy z nas  musi przyznać, że zawiedliśmy nieraz Pana. Ja też to uczyniłem. Tak często nasza wiara opierała się na chłodnym i bezdusznym formalizmie, tradycjonalizmie. Pewien anglikański Biskup widząc co dzieje się we współczesnym kościele anglikańskim napisał słowa, które można odnieść do sytuacji naszych wiernych: „Spójrzmy na przykład na tysiące ludzi, których religia sprowadza się do uczestnictwa w ceremoniach reli­gijnych. Regularnie uczestniczą w na­bożeństwach. Regularnie przystępują do Stołu Pańskiego. Ale nigdy nic po­suwają się o krok dalej. Nie mają po­jęcia o praktycznym chrześcijaństwie. Nie znają Biblii i w czytaniu jej nie znajdują żadnej przyjemności. Nie dystansują się od niegodnego stylu życia. Nie troszczą się o zachowanie czystej nauki Ewangelii. Jest im obo­jętne co usłyszą na kazaniu. Co zatem można o nich powiedzieć? Niewątpli­wie są to ludzie religijni z nazwy, ale w ich religii nie ma ani serca ani życia chrześcijańskiego. Są to chrześcijanie nominalni, z nazwy. Ich religia to je­dynie zewnętrzna forma, której brakuje tego co najważniejsze szczerej miłości do Jezusa i bliźniego.”

Czyż ten Biskup nie ma racji w ocenie sytuacji współczesnych chrześcijan?

Tak tę miłość widzimy u Marii. Ona wylewając ten cenny olejek nardowy na głowę Jezusa, przynosi Panu swoje serce.

„Ale niektórzy a wśród nich i Judasz byli oburzeni i zgorszeni mówiąc na co ta strata olejku? Przecież można było ten olejek sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. I szemrali przeciwko niej.” Pamiętacie w piątek widzieliśmy jak lud izraelski szemrał przeciwko Bogu i Mojżeszowi. I oni za to szemranie musieli potem drogo zapłacić. Popatrzcie drodzy do czego prowadzi ludzi służba mamonie? Jak bardzo może zmienić i zatwardzić serce człowieka, niszcząc jego wrażliwość i najpiękniejsze odruchy serca. Umiłowanie mamony zabija ludzkie uczucia, czyni człowieka twardym, często nieprzystępnym, nieczułym, nieprzejednanym. Są i dzisiaj także ludzie wierzący, którzy pochłonięci są płomieniami pożądliwości mamony. Dla niektórych ludzi niedola bliźnich jest dobrą okazją do bogacenia się na ich krzywdzie.

– Pewna kobieta obchodziła jubileusz 80 lecia urodzin. Z tej okazji jej córka podarowała jej 80 pięknych róż i cały dom wypełniony był pięknym zapachem tak samo jak w domu Szymona trędowatego musiało pachnieć po tym jak Maria wylała olejek nardowy na głowę Jezusa. I wtem przyszła sąsiadka i mówi do tej córki: „Kobieto czy ci odbiło po co taka strata pieniędzy, przecież one i tak zwiędną.”

Jakżeż często i my jesteśmy wyrachowani, boimy się dać więcej, na kościół i różne celowe ofiary, bo może nam zabraknąć a tymczasem i tak tracimy zapominając, że ochotnego dawcę Bóg miłuje.

I to widzimy także w reakcji Jezusa, który w sposób stanowczy mówi tym, którzy szemrają przeciwko Marii: „Ale Jezus rzekł: Zostawcie ją; czemu jej przykrość wyrządzacie? Wszak dobry uczynek spełniła względem mnie.  Albowiem ubogich zawsze macie pośród siebie i gdy zechcecie, możecie im dobrze czynić, mnie zaś nie zawsze mieć będziecie.  Ona, co mogła, to uczyniła; uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb. Popatrzcie jak pięknie wziął ją Jezus w obronę.” – Kto   przyznaje się do swego Pana i Zbawiciela może zawsze liczyć na Jego opiekę i ochronę. Pokój – oto błogosławień­stwo, którym Pan odpłaca Marii za jej dobre wyznanie. Bogu niech będą dzięki, że w tym świecie sporu i kłótni możemy znaleźć pokój , błogi pokój w Jezusie. Gdy ludzie są przeciwko Tobie, gdy utrudniają ci życie, gdy słowami i uczynkami wyrządzają tobie krzywdę, kiedy grają ci na nerwach, to idź z tym do Zbawiciela. W Jego bliskości muszą zamilknąć największe burze. On ma moc rozwiązać twoje największe problemy. Bóg nigdy nie obiecuje nam w swoim słowie, że będzie nam łatwo w życiu, że my jako ludzie wierzący nie będziemy przechodzili przez trudności, choroby ale On obiecuje, że jeśli otworzymy dla Niego nasze serca, to On będzie z nami w tych trudnych okolicznościach życia i także teraz w tych trudnych czasach. Być może przeżywasz teraz jakieś utrapienie, jesteś zatrwożony tym co się dzieje, ciężko znosisz żałobę po stracie ukochanej osoby. Nosisz w sobie troskę lub ukryty ból? A może z trwogą patrzysz w ciemną przyszłość martwiąc się o sytuację materialną, pracę? Pamiętaj, że nie jesteś przecież sam. Masz Zbawiciela pełnego litości i łask. On jest pokojem naszym, On jest naszym obrońcą. Ubogich zawsze mieć będziecie i to prawda. Zawsze jeśli tylko chcemy możemy pomagać, ale Pan ma być na pierwszym miejscu. Jemu musimy oddać nasze serca

„Ona co mogła to uczyniła: powiedział Jezus. Popatrzcie jakie to zaszczytne świadectwo, piękniejszego trudno sobie wyobrazić.

– Jak często musiał Pan doświadczać ludzkiej niedoskonałości? Uzdrowił 10 trędowatych a tylko jeden wrócił by podziękować. W domu Faryzeusza Szy­mona musiał odczuć brak prawdziwej gościnności. W ogrodzie Getsemane z wyrzutem zwraca się do uczniów. „Nie mogliście tej jednej godziny czuwać ze mną? Tylko Maria uczyniła co mogła. Gdyby Pan dziś miał ocenić twoją czy moją postawę, to co by powiedział? On uczynił to, co mógł albo on tak mało uczynił? Albo powie może do niejednego z nas: mam ci za złe to,  że porzuciłeś  pierwszą miłość do mnie”? Jak boleśnie od­czuwamy rozbieżność między chceniem a wykonaniem. Tak bardzo brakuje nam  ufnej wiary, i miłości do Pana, otwartych serc dla naszych bliźnich,  zrobienia wszystkiego co możemy, by żyć dla Pana życiem, które Jemu się podoba. Szczerego posłuszeństwa Jego woli, ofiarnej miłości, składania dobrego świadectwa w rodzinie, pracy i szkole. Kto z nas uczynił wszystko co mógł.? Ja także nie mogę tak powiedzieć o sobie. A jednak. Patrzmy na Marię. Była człowiekiem, tak jak my. Też musiała walczyć z sobą i pokuszeniami. Jeśli ona pomimo wszystko żyła dla Pana, i chciała się Jemu podobać, to także i my możemy, chcemy i musimy żyć tak, by Jemu się podobać.

Pewne małżeństwo przechadzało się po mieście oglądając wystawy sklepów. Ona zatrzymała się dłużej przy sklepie jubilerskim oglądając piękny pierścień z brylantem. Bardzo jej się spodobał. Nie stać nas na to by go kupić stwierdziła i poszła dalej. Po kilku tygodniach miała urodziny. Mąż podarował jej małą paczuszkę a w niej znalazła uradowana piękny pierścień z brylantem. W jaki sposób ty go kupiłeś, przecież nie stać nas na to? Zapytała – „ Moja miłość do ciebie nie liczy, po prostu sprzedałem w tajemnicy mój motor. „

Niech twoje chrześcijaństwo będzie szczerą relacją z Panem na co dzień. Czytaj Boże Słowo, przychodź na Parafie, kiedy ta pandemia się skończy, na różne spotkania biblijne, by twoja wiara mogła wzrastać i rozwijać się. A przede wszystkim niech twoja wiarą będzie żywa, gorliwa w służbie dla Pana i Kościoła. Niech będzie posłuszeństwem, jeśli słyszysz czy czytasz: „Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych. To nie możesz już przeklinać. Jeśli masz problemy z alkoholem czy narkotykami i wiesz, że słowo Boże mówi, że pijacy Królestwa Bożego nie odziedziczą, to nie jest mądre kiedy przychodzisz do domu i otwierasz butelkę wódki i na nowo się upijasz. Ty musisz to słowo w sposób praktyczny zastosować, powiedzieć sobie: – nie, ja już nie mogę dłużej pić, koniec z alkoholem. Słyszysz słowo z listu do Ef. Gdzie mowa jest o goryczy, złości i gniewie. I wiesz, że to ma być usunięte, bo tak jest napisane ale przychodzisz do domu coś cię zdenerwuje i złościsz się na żonę, albo na dzieci, awanturujesz się ale Pan chce abyś z tym skończył, odrzucił to od siebie, zaparł się siebie w chwilach emocji i postąpił zgodnie z Bożym Słowem.

Co przeszkadza ci w procesie naśladowania Jezusa ? dlaczego nie chcesz iść całkowicie za Panem? Niech Maria będzie dla nas takim dobrym przykładem. Tak  jak ona oddajmy się całkowicie Panu. Umiłujmy Go szczerym sercem. Oddajmy mu nasze życie, naszą miłość i okażmy naszą wdzięczność za wszystko czym nas obdarował.

Bo Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał po to, abyśmy już nie dla siebie samych żyli ale dla naszego Pana i Zbawiciela.

Niech Pan was błogosławi, ochrania i ma swojej opiece. Mam nadzieję, że za niedługo się spotkamy.

Błogosławionego czasu Wielkiego Tygodnia i głębokiej refleksji związanej ze śmiercią krzyżową i zmartwychwstaniem naszego Pana.

Amen

Do mojego kazania na Wielki Tydzień dołączam piękną modlitwę Ojca kościoła  Klemensa Aleksandryjskiego żyjącego w latach 150-213 po Chr.

Boże mój, wierzę w ciebie, lecz wzmocnij wiarę moją; ufam Tobie, ale wspomóż nadzieję moją; miłuję cię, lecz pomnóż miłość moją; żałuję za grzechy moje, lecz wzmóż skruchę moją.

Uwielbiam Cię jako mój początek i pragnę Cię jako celu mego, dzięki Ci składam, jako odwiecznemu dobroczyńcy memu, i wzywam Cię jako Pana i obrońcę mego. Racz mną, Boże mój, rządzić mądrością swoją, utrzymywać mnie sprawiedliwością swoją, pocieszać miłosierdziem i wspomagać potęgą swoją. Poświęcam Ci myśli, słowa, uczynki i cierpienia swoje, abym odtąd myślał i mówił jedynie o Tobie, a czynił wszystko według Ciebie i cierpiał tylko dla Ciebie. Panie, chcę tego, czego Ty chcesz, dlatego, że chcesz tego i chcę tak, jak Ty chcesz.

Oświeć rozum mój, pobudź wolę moją, oczyść ciało i uświęć duszę moją, Panie.  Boże mój, dopomóż mi zadośćuczynić za przeszłe winy, zwyciężając pokusy na przyszłość, poprawić się z wad, których pełen jestem i pełnić akty cnót właściwych memu stanowi.

Napełnij serce moje wdzięcznością za dobroć Twoją, wstrętem do wad moich, miłością bliźniego i wzgardą świata. Daj mi, Panie, Być zawsze poddanym przełożonym moim, pełnym miłości dla zależnych ode mnie, wiernym przyjaciołom i wyrozumiałym dla nieprzyjaciół. Przyjdź mi z pomocą, abym zwyciężał pożądliwość umartwieniem, skąpstwo jałmużną, gniewliwość słodyczą, letniość gorącą pobożnością. Boże mój, uczyń mnie roztropnym w przedsięwzięciach, odważnym w niebezpieczeństwach, cierpliwym w trudnościach i pokornym w powodzeniu. Daj mi być zawsze uważnym w modlitwie, wstrzemięźliwym przy posiłku, ścisłym w pracy i stałym w postanowieniach. Natchnij mnie, Panie, abym się starał zawsze mieć sumienie prawe, zewnętrze skromne, aby rozmowa moja była budująca, a zachowanie zawsze stabilne. Spraw, abym się bezustannie przykładał do zwyciężania starej natury, do powolności łasce, do pełnienia przykazań Twoich. Boże mój, daj mi zrozumieć małość ziemi, wielkość nieba, krótkość czasu wobec niekończącej się nigdy wieczności. Daj, niech się przygotuję dobrze na śmierć, niechaj lękam się sądu Twego,bym uniknął piekła, a otrzymał niebo. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen

Klemens

« Poprzednia wiadomość
Następna wiadomość »

Skomentuj

  • Archiwum wydarzeń

  • Polecamy