Urodzona w czepku
W moim rodzinnym domu nigdy nie było alkoholu, nie wiedziałam, co to jest choroba alkoholowa. Jako 20 paro letnia dziewczyna poznałam swojego pierwszego męża, na początku wydawało się wszystko dobrze, co prawda był po przejściach, po rozwodzie, dużo starszy ode mnie; nie przeszkadzało mi nic-ale dopiero po jakimś czasie okazało się, jakim jest człowiekiem.
Życie z alkoholikiem wygląda mniej więcej tak-dwa trzy tygodnie pije, w domu jest smród alkoholu, papierosów cały czas są awantury, przekleństwa, potem jest wychodzenie z ciągu, szpitale, odwyki, oczywiście nieodzowne są tysiące przeprosin, że niby to ostatni raz-tych ostatnich razy było kilka setek. W tym wszystkim ja przez parę lat, zastanawiałam się wiele razy jak z tego się wyzwolić-nie potrafiłam. Kiedy mnie bił-myślałam-zrobiłam coś nie tak; kiedy wrzeszczał-myślałam-sprowokowałam go; kiedy był trzeźwy-myślałam -ile to potrwa; i tak kilka lat minęło. Nie liczyłam dni przepłakanych, swojej bezsilności, cierpienia i upokorzenia. Aż przyszedł ten dzień, w którym podjęłam decyzję, że muszę się uwolnić od tego człowieka przyszłam do domu, powiedziałam, że chcę rozwodu i rozpętało się piekło, nie zdążyłam wziąć dokumentów, czekałam 2 godziny na policję, kiedy przyjechała, wzięłam tylko dokumenty, poszłam do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, w którym zostałam 3 miesiące.
Byłam człowiekiem bezdomnym, w rozsypce, nie rozumiałam, po co żyję. Dwa tygodnie przed sprawą rozwodową mój mąż wyjechał do Chorwacji i tam zabił się po pijaku. Dwa tygodnie trwało załatwianie przez konsulat spraw związanych ze ściągnięciem zwłok, kremacją, przyjazdem prochów i pochówku tu w Polsce-pamiętam to wszystko jak przez mgłę-to był dla mnie straszny czas.
Potem dopiero przyszło załamanie, depresja, nie chciało mi się żyć. Aż ktoś powiedział mi, ?jeśli nie chce ci się żyć, to powiedz to Bogu? ?Boże, jeśli jesteś, weź to moje życie, bo mnie już się nie chce żyć? Jak Wam opisać kolejne dni? Spokój, wszechogarniający spokój, wreszcie poczucie bezpieczeństwa, no i poczucie własnej godności -coś, co mnie chyba najwięcej zaskoczyło, że ja Bogu nie muszę udowadniać, kim jestem.
Poznałam wielu wspaniałych ludzi, mojego teraźniejszego męża Krisa, zrobiłam prawo jazdy na motocykl, jeździmy razem w Klubie Motocyklowym, mamy wspaniały, bezpieczny dom. Wiara jest naszą wolnością i siłą. A dlaczego ?urodzona w czepku?? Rodzice mówili, że urodziłam się cała w ?czepku?, to niby taki ?gwarant? na szczęśliwe życie, mając dopiero koło 40 lat przekonałam się, że czy w czepku się człowiek rodzi czy nie, warto w życiu podejmować dobre decyzje, moją najlepszą decyzją było pójście drogą wiary.
Jestem szczęśliwym człowiekiem.
Beata Żywiołek